"ALE, JA NIE CHCĘ” — słowa, które zmieniły wszystko
Kontrola ukryta pod pretekstem „dbania o dziecko” potrafi być równie dusząca jak jawny zakaz. To, co z zewnątrz wygląda na troskę, w środku może być formą izolacji – powolnym odcinaniem od przyjaciół, pasji, codziennej swobody. Kiedy w związku jeden partner przejmuje całkowitą władzę nad tym, jak wygląda życie drugiego, z czasem znika przestrzeń na samodzielne decyzje, a razem z nią – poczucie własnej tożsamości.
Dopiero w momencie, gdy człowiek zada sobie pytanie: „Czy to wciąż moje życie?”, zaczyna widzieć, jak bardzo został zepchnięty do roli wykonawcy cudzych planów. I wtedy pojawia się wybór – zostać w tym scenariuszu, czy napisać własny.
Bo miłość i rodzina nie powinny oznaczać utraty siebie. Wręcz przeciwnie – powinny dawać przestrzeń, by obie strony mogły rosnąć, a nie kurczyć się w czyimś cieniu.
Byłam w tym związku tak długo, że w międzyczasie mogłabym wychować dzieci, skończyć dwa kierunki studiów i nauczyć się grać na skrzypcach… gdybym tylko miała na to czas. Ale nie miałam. Bo przecież jego życie było moim życiem.
Robiłam wszystko, żeby był szczęśliwy. Myślałam, że jeśli zaspokoję każdą jego potrzebę, odpowiem na każde „przydałoby się” i każde „powinnaś”, to on będzie zadowolony. A jeśli on będzie zadowolony, to ja też. Genialny plan. Szkoda, że kompletnie nietrafiony.
Z czasem jego uwagi zaczęły przypominać „Pamiętnik Perfekcyjnej Żony” z rubryką kontrolną pt. „Raport z frontu rodzicielstwa”. Punkt pierwszy: Czy dziecko najedzone? — i nie wystarczyło „tak”, potrzebna była szczegółowa lista spożytych witamin i minerałów. Punkt drugi: Czy dziecko ubrane odpowiednio do pogody? — najlepiej zgodnie z prognozą długoterminową i możliwą zmianą klimatu.
Znajomi? Mogłam się odezwać… najlepiej listownie. Bo przecież „jak się ma dziecko, to się siedzi w domu” — koniecznie razem, w jednej przestrzeni, jakbyśmy brali udział w eksperymencie NASA pod tytułem „Izolacja w małych pomieszczeniach”. Tak mój świat, kiedyś szeroki jak panorama z okna pociągu, skurczył się do wielkości salonu z aneksem, w którym największa podróż prowadziła z kanapy do lodówki.
I tak trwałam… aż do spotkania z dziewczynami ze studiów. Poszłam tam jak na urlop z własnego życia. Kawka, ploteczki, śmiech — czułam się jak turystka w kraju, w którym kiedyś mieszkałam. Mówiłam i mówiłam, aż w końcu H przerwała mi i rzuciła:
— Wiesz, opowiadasz nam dokładnie tę samą historię co trzy lata temu. I przez ten czas… nic z tym nie zrobiłaś.
Najpierw chciałam się oburzyć. A potem poczułam, że ma rację. W mojej głowie zapaliła się wielka, czerwona tablica z napisem: „HALO, ŻYCIE!”.
Wróciłam do domu, spojrzałam na niego i powiedziałam:
— Ale ja nie chcę.
Patrzył na mnie, jakby usłyszał, że zamierzam adoptować pingwina.
— Jak to nie chcesz? – spytał.
No właśnie tak. Nie chcę życia, w którym decyzje o moim czasie, ludziach i marzeniach podejmuje ktoś inny.
Jakiś czas później nasze drogi się rozeszły. Ja wróciłam do rodzinnego miasta, zapisałam się na kolejne studia i… kupiłam bilet na samolot, bo dawno nie byłam „gdzieś”.
Dziś mówię, że to była najlepsza inwestycja w moim życiu — te trzy słowa „ja nie chcę” dały mi dywidendę w postaci wolności, spokoju i tego cudownego uczucia, kiedy mogę zaplanować swój dzień tak, jak JA mam ochotę.
I serio, jeśli ktoś kiedyś napisze poradnik o odzyskiwaniu siebie, powinien być cienki, a na okładce widniałoby tylko jedno zdanie:
„Ale ja nie chcę”.
Jeśli czujesz, że od dawna żyjesz według scenariusza napisanego przez kogoś innego – zatrzymaj się. Rozejrzyj się po swoim życiu i zadaj sobie pytanie: „Czy to wciąż moje życie, czy już tylko rola, którą ktoś mi przydzielił?”
Nie bój się powiedzieć „ale ja nie chcę”. To nie jest egoizm. To jest odzyskiwanie siebie – tej, która kiedyś miała marzenia, śmiała się głośno, podejmowała decyzje i wiedziała, dokąd idzie.
Bo miłość, która wymaga, byś zrezygnowała z samej siebie, to nie jest miłość. To więzienie z ładnie pomalowanymi ścianami. A z każdego więzienia można wyjść – i zacząć budować dom, w którym wreszcie będziesz czuła się u siebie.